niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 1

5 stycznia, 2016r.
Nowy rok, nowa ja. Większość ludzi wchodzi w nowy rok z takim postanowieniem. Maya Collins wcale nie należała do mniejszości. Nowy rok zawsze był dla niej świeżym początkiem, czystą kartką, którą chciała wypełnić jak najlepiej. I chociaż nie miała żadnych konkretnych planów, to odczuwała potrzebę zmian w swoim życiu. Najważniejszym celem było dla niej, aby przestać powielać w kółko te same błędy, oraz w końcu zacząć się na nich uczyć.
Już dawno przestała stawiać sobie cele typu: schudnę dziesięć kilogramów do wakacji, znajdę chłopaka i tak dalej. Powodowało to u niej jedynie niepotrzebna frustrację, gdy okazywało się, że nie na wszystko mamy wpływ i nie każde postanowienie była w stanie zrealizować.
Jednak poczucie nowego początku i świeżego startu napełniało ją pozytywną energią, która pomogła jej wstać z łóżka o siódmej rano z uśmiechem na ustach. Niecałą godzinę później siedziała w samochodzie i parkowała pojazd pod budynkiem szkoły, rozkoszując się ciepłym powietrzem, jakie dawało samochodowe ogrzewanie. Chwyciła torbę z tylnego siedzenia, nałożyła czapkę na głowę i wysiadła z auta, od razu czując powiew mroźnego powietrza na twarzy. Zadrżała i przyspieszyła kroku. Po wejściu do dużego gmachu szkoły, przelotnie przywitała się ze znajomymi osobami i wzrokiem odszukała Alexis, z którą umówiła się pod tablicą ogłoszeń.
Dziewczyna stała oparta o ścianę, przeglądając coś w swoim telefonie, zupełnie nie interesując się tym, co działo się wokół niej. Dlatego też, gdy Maya stanęła przed nią i gwałtownym ruchem wyrwała telefon z ręki, ciemnowłosa krzyknęła zaskoczona, po czym jej twarz rozpromieniła się w szerokim uśmiechu na widok przyjaciółki.
– Ale ja za tobą tęskniłam! – powiedziała, rzucając się jej na szyję i przytulając do siebie. Maya zaśmiała się i odwzajemniła uścisk.
– Ja za tobą też, wariatko. Chodź ze mną do szatni, muszę odłożyć płaszcz – poprosiła. Alexis kiwnęła głową i powolnym kokiem ruszyły na drugi koniec szkolnego budynku. Ciemnowłosa trajkotała w najlepsze, opowiadając sylwestra, którego spędziła wraz z rodzicami i swoim chłopakiem w Nowym Jorku. Maya, choć nie chciała tego przyznać przed przyjaciółką, okropnie zazdrościła jej tego wyjazdu. Spędzenie sylwestra w Nowym Jorku było jej marzeniem od wielu lat.
Maya czasami zastanawiała się, co by zrobiła bez tej dziewczyny. W zasadzie była jedyną osobą w jej klasie z którą miała taki dobry kontakt. Mimo tego, że znały się niecałe dwa lata, szybko stały się przyjaciółkami. Alexis była osobą na której Maya zawsze mogła polegać i której zawsze mogła zaufać.
– Obiecaj mi, że pojedziemy w wakacje do Nowego Jorku, chociaż na kilka dni – powiedziała, gdy dziewczyna skończyła opowiadać.
– Obiecuję. Ale dobra, koniec gadania o Nowym Jorku. Teraz ty mi opowiedz o Sylwestrze. To prawda, że rozmawiałaś z Harrym? – spytała, ściszając głos, ponieważ właśnie przekroczyłyśmy drzwi prowadzące do szkolnego bufetu.
Brunetka westchnęła przeciągle i zacisnęła usta, zerkając z ukosa na przyjaciółkę.
– Niestety. Albo może i stety – mruknęła dziewczyna, zajmując miejsce przy stoliku w rogu. Bufet powoli zaczął zapełniać się uczniami, którzy podobnie jak one, spotykali się tu przed rozpoczęciem zajęć, aby nadrobić zaległości.
Maya wyciągnęła z torebki butelkę wody i postawiła ją przed sobą, spuszczając wzrok, tępo wpatrując się w etykietkę. Sprawa z Harrym wciąż była świeża i dalej wywoływała u niej mnóstwo gwałtownych emocji. Przyjaźniła się z nim przez prawie dwa lata, wydawało się, że to przyjaźń jedna na milion. Mówili sobie wszystko, zawsze byli ze sobą szczerzy, mogli na sobie polegać i świetnie się rozumieli. Do czasu, aż Harry nagle nie zaczął jej ignorować. Znalazł sobie nową przyjaciółkę, a o niej zapomniał. Tak nagle przekreślił przyjaźń, bez słowa wyjaśnienia. Dziewczyna nie mogła tego znieść. Głównie dlatego, że była osobą, która bardzo przywiązywała się do ludzi i ceniła sobie wierność. Istotny był również fakt, że swego czasu była w nim zakochana.
Kiedy w końcu ze sobą porozmawiali, Harry wyjaśnił jej, że nie ma ochoty z nią rozmawiać, ani się przyjaźnić, ponieważ się zmieniła i przestało mu odpowiadać jej zachowanie. To był jego jedyny argument. Maya ze łzami w oczach przeprosiła go za to, że się zmieniła, chociaż tego nie dostrzegła. Powiedziała, że dla niej on dalej jest przyjacielem, że nic się nie zmieniło i wciąż jest dla niej ważny. Spytała się też, dlaczego nie zależy mu na ich przyjaźni. Wtedy z jego ust padła odpowiedź, która zabolała ją najbardziej. „Nie ma już naszej przyjaźni, nie zależy mi na tym.” I po prostu odwrócił się i odszedł, zostawiając ją ze łzami na policzkach i sercem roztrzaskanym na milion kawałków.
Doskonale wiedziała, że nie powinna tęsknić za osobą, która potraktowała ją w ten sposób, jednak oprócz tego, cały czas wspominała najlepsze chwile w jego towarzystwie. I właśnie za tym tak bardzo tęskniła. Tym połączeniem jakie mieli.
– Dlaczego? Nie wyjaśniliście sobie nic? – spytała Alexis mrużąc oczy.
– W zasadzie to nie wiem, czy jest jeszcze co wyjaśniać – parsknęła Maya i spojrzała na przyjaciółkę uśmiechając się smutno. Ta cała sytuacja z Harrym wydawała jej się na przemian przygnębiająca i śmieszna. Przygnębiająca z wiadomych powodów, jednak śmieszyła ją niedojrzałość tego wszystkiego i dziecinne zachowanie Harry`ego.
– Dobra, przestań mnie trzymać w niepewności tylko opowiedz jak to było – domagała się Alexis, wpatrując się w nią intensywnie. Była osobą, która lubiła, gdy mówiło się do niej prosto i konkretnie, bez owijania w bawełnę. Dlatego też Maya w końcu zebrała się w sobie i zaczęła opowiadać.

31 grudnia 2015r.
Czuła gorąco na twarzy i alkohol buzujący w jej żyłach. Mimo tego, że impreza sylwestrowa trwała zaledwie dwie godziny, przelało się już dużo alkoholu. Kilka osób zdążyło odpaść z gry, zajmując pokoje na górze. Maya nie chciała być jedną z nich, dlatego zdecydowała, że to dobry moment, aby zrobić sobie kilkuminutową przerwę od picia i pooddychać świeżym powietrzem.
Narzuciła na ramiona płaszcz i usiadła na ławce przed wejściem do domu swojego kolegi Jake`a, który podjął się zrobienia tegorocznego sylwestra. Spojrzała w ciemne, rozgwieżdżone niebo i odetchnęła głęboko. Siedziała tak przez kilka minut, aż nagle usłyszała jak ktoś wychodzi na zewnątrz. Zerknęła w tamtym kierunku i poczuła jak oblewa ją zimny pot na widok osoby stojącej dwa metry od niej.
Wysokiej postury chłopak zamknął za sobą drzwi i spojrzał na siedzącą na ławce dziewczynę. W jej oczach dostrzegł zaskoczenie i obawę. Ale również smutek. Nie mógł jednak powstrzymać uczucia, jakie go ogarnęło. Ta dziewczyna, która jeszcze jakiś czas temu była mu tak bliska, nagle zdawała się być nikim ważnym.
– Sylwester jest chyba dobrą okazją, aby porozmawiać i oczyścić atmosferę, prawda? – zagadnął, wkładając obie dłonie do kieszeni spodni i zbliżył się do niej niepewnie. W sumie sam nie wiedział, co zamierzał jej powiedzieć. Jednak widząc jej minę, przeczuwał, że ta rozmowa nie będzie łatwa. Znał Maye na tyle, by wiedzieć jak reaguje na takie sytuacje.
– Chyba masz rację – mruknęła nie patrząc na niego. – Może się przejdziemy? – zaproponowała. Podobno podczas spaceru lepiej się myśli – pomyślała.
Harry kiwnął głową i zszedł po schodach. Maya po chwili zrównała swój krok z nim i przez kilka długich sekund szli w milczeniu. W końcu stwierdziła, że nie zniesie tego dłużej.
– Nie wiem, co ja takiego zrobiłam, że zasłużyłam na takie traktowanie z twojej strony, naprawdę. Ale skoro z taką łatwością przyszło ci przekreślenie naszej przyjaźni, to czy ona w ogóle coś dla ciebie znaczyła? – W końcu zadała pytanie, które krążyło w jej myślach już od dłuższego czasu. – Serio, aż tak mnie nagle znienawidziłeś?
Harry zwolnił kroku i przeczesał dłonią swoje jasne włosy, nie wiedząc, jak ma racjonalnie wytłumaczyć swoje postępowanie. Bo sam nie wiedział, dlaczego powiedział jej takie podłe rzeczy. Tak naprawdę, ona nie zrobiła nic złego. Cały czas twierdził i mówił jej, że to ona się zmieniła, a prawda wyglądała inaczej. To nie w niej był problem, tylko w nim. To w nim coś się zmieniło, a to nie do końca była prawda. To nagle jemu przestało wszystko pasować.
– Nie nienawidzę cię, Maya. Po prostu nie wiem dlaczego, ale już ci nie ufam. I teraz chyba potrzebuję trochę czasu, aby to zaufanie się odbudowało. Ale to zależy ode mnie, myślę, że żadna twoja interwencja w tym nie pomoże. Wiem, że to co mówię może nie mieć żadnego sensu, przepraszam – westchnął spuszczając wzrok na swoje stopy, nie mogąc spojrzeć jej w oczy.
Dziewczyna poczuła rosnącą w gulę w gardle. Zacisnęła wargi i odchrząknęła, jednak jej głos i tak drżał, gdy spytała:
– Myślisz, że nasza przyjaźń ma jeszcze jakąś szansę?
Harry zatrzymał się w miejscu i westchnął przeciągle. Nie przeoczył tonu, jakim zostało wypowiedziane to pytanie. Doskonale słyszał i zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna jest bliska płaczu.  I nie miał pojęcia, co ma jej odpowiedzieć. Bo sam nie wiedział, co tak naprawdę myślał.
Po dłuższej chwili odparł:
– Naprawdę chciałbym to wiedzieć, Maya.


– I co, po tym tak po prostu odwrócił się i odszedł? – warknęła Alexis, kiedy Maya skończyła swoją opowieść.
– Nie. To ja powiedziałam, że powinniśmy wracać, bo byłam bliska płaczu i stwierdziłam, że to dobry moment, aby zakończyć tą rozmowę, która i tak do niczego konkretnego nie zmierzała – wzruszyła ramionami i spojrzała na Alexis, która marszczyła brwi w skupieniu.
Nie mogła uwierzyć, że Maya ma tak ogromne serce, zdolne wybaczyć to, jak Harry ją potraktował. Zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo się do niego przywiązała, więc czuła, że nie ma prawa być na nią zła. Tego nie da się tak po prostu przestać czuć. Harry był ważną częścią jej życia i nagle z niego odszedł, zostawiając pustkę. Ale patrząc na to, jak ją potraktował raz, jeśli jakimś cudem odbudują przyjaźń, zawsze jest możliwość, że zrobi to po raz kolejny.
– Maya… Widzę, że zależy ci na tej przyjaźni. I mimo tego, jak on cię potraktował, jesteś gotowa mu wybaczyć i zapomnieć o tym, co zrobił. Wiem to. Ale on na to nie zasługuje. Nie zasługuje na ciebie. Zobacz, jak wiele razy próbowałaś z nim rozmawiać, przepraszałaś go, chociaż nie miałaś za co. Czułaś się winna całej tej sytuacji, chociaż nic nie zrobiłaś. A on to totalnie olał. Tak nie zachowują się przyjaciele –powiedziała patrząc przyjaciółce prosto w oczy, które zalśniły od łez.
Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie i uśmiechnęła się delikatnie, kiwając głową.
– Wiem, masz rację – wyszeptała. – Chciałabym żeby to po prostu było takie łatwe, jak mówisz. Najgorsze jest to, że sposób, w jaki on ze mną rozmawiał dał mi nadzieję na to, że mu to przejdzie. Że on potrzebuje czasu, aby znowu mi zaufać – zaśmiała się pod nosem, kręcąc głową. – I utknęłam trochę w martwym punkcie.
– Moim zdaniem nie powinnaś na niego czekać, aż mu łaskawie przejdzie. To bez sensu. Szkoda twojego czasu, skarbie. Pamiętaj, że to jest świeża sprawa. A czas leczy wszystko, nawet największe rany, dlatego daj sobie trochę czasu, a tęsknota minie, gwarantuję ci to – zapewniła jasnowłosa.
– Mam nadzieję, że się nie mylisz. Dziękuję – odpowiedziała po chwili, uśmiechając się z wdzięcznością.
Alexis objęła przyjaciółkę ramieniem i przytuliła w pocieszającym geście. Maya poczuła przyjemne ciepło w piersi i pierwszy raz od kilku dni, poczuła się lepiej i spokojniej. Uśmiechnęła się, dziękując w duchu za to, że są jednak w jej życiu ludzie, którzy są chętni, aby zawsze jej pomóc.

 Wybaczcie mi to dwudniowe opóźnienie! Byłam strasznie zalatana. Ale obiecuję, że drugi rozdział będzie punktualnie. ZA TYDZIEŃ! Jak wam się podoba pierwszy rozdział? Czekam na wasze szczere opinie. Buziaki! 

poniedziałek, 9 maja 2016

Prolog

6 listopad, 2015r.
Wkoło był tłum ludzi. Parkiet cały zapełniony, spocone ciała ocierające się o siebie podczas tańca, muzyka dudniąca w głośnikach tak głośno, że zagłuszała myśli. Pośród tego zamieszania stała niewysoka dziewczyna, ubrana w czerwoną sukienkę i wysokie, potwornie niewygodne buty na obcasie. Powachlowała się dłonią i rozejrzała wkoło szukając swoich znajomych. Nikogo nie było w zasięgu wzroku. Westchnęła więc i skierowała się w stronę stołów.
Impreza trwała już dobrą godzinę i całe towarzystwo było naturalnie już trochę podpite. Ona również. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, a rozmowy z ludźmi przychodziły wyjątkowo łatwo. Dlatego, gdy w końcu odnalazła grupkę swoich znajomych, podeszła do nich i usiadła obok obcego chłopaka. W zasadzie, wcale nie tak obcego, jak mogłoby się wydawać. Znała go jedynie z opowieści znajomych, jednak już wcześniej wzbudził jej zainteresowanie swoim nieprzeciętnym wyglądem.
Zerknęła na niego dyskretnie, obserwując idealnie ułożone, ciemnoblond włosy, seksowny zarost, zielone, zmrużone oczy i duże, pełne usta rozciągnięte w wesołym uśmiechu. Po kilku minutach przysłuchiwaniu się w milczeniu rozmowom, chłopak zwrócił na nią uwagę i przedstawił się. Nazywał się Nathan. Zaczął ją zagadywać, co mocno ją zaskoczyło, jednak wywołało szeroki uśmiech na jej twarzy. Wymieniali się licznymi historiami na temat wspólnych znajomych, komentowali ludzi tańczących na parkiecie i co jakiś czas wypijali kolejne kieliszki wódki. W pewnym momencie dziewczyna powiedziała:
– Jestem przekonana, że za pół godziny będziesz bardzo pijany.
Uśmiechnęła się przekornie i upiła łyk soku ze szklanki, chcąc pozbyć się nieprzyjemnego posmaku alkoholu. Nathan uniósł brwi w zdziwieniu i spytał:
– Dlaczego tak myślisz?
– Nasłuchałam się historii o tobie – zaśmiała się, uśmiechając się szeroko, czując ciepło na twarzy. Wszystko to było spowodowane procentami krążącymi w jej krwi.
Nathan mruknął pod nosem po czym spojrzał na nią wyzywającym wzrokiem:
– W takim razie mamy zakład. Powodzenia w upiciu mnie – powiedział, puszczając jej oczko.
Zagryzła wargi, czując szybsze bicie serca, po czym kiwnęła głową i uścisnęła dłoń, którą wyciągnął w jej stronę.
Oczywiście, pewna swojego zwycięstwa, przegrała zakład.

~*~

20 grudnia 2015r.
– Czyś ty oszalała? – warknęła, wyrywając swojej przyjaciółce telefon z dłoni. Alexis i Patrick roześmiali się głośno, widząc zdenerwowanie wymalowane na jej twarzy.
– Maya, wyluzuj – zaśmiał się Patrick. – Przecież to tylko żarty.
Jęknęła i z zażenowaniem spojrzała na wiadomość, która została wysłana z jej telefonu do Nathana. „Kocham cię. Przepraszam że piszę ci to tutaj, ale nie mam odwagi powiedzieć tego prosto w oczy.” Zakryła twarz dłońmi, nie mogąc uwierzyć że taka sytuacja zdarzyła się już po raz czwarty.
– Żarty czy nie, ona ma mnie pewnie za jakąś chorą psychicznie idiotkę – powiedziała zirytowana.
Zanim zdążył wyświetlić wiadomość, wysłała mu zdjęcie Alexis i Patricka, po czym zaczęła pisać wiadomość:
„Przepraszam, to znowu oni.”
Była przekonana, że Nathan myśli sobie, że ona ma jakąś obsesję na jego punkcie. Bo nie miała. Wcale nie sprawdzała jego instagrama codziennie i o nim nie myślała. Nic z tych rzeczy. A jej serce wcale nie podeszło jej do gardła, kiedy poczuła wibrację w dłoni.
„Nie ma sprawy, już wiem, że za każdym razem jak piszesz, to oni. Mogłabyś czasami napisać sama.”
Zmarszczyła brwi, ponownie czytając wiadomość, nie mogąc uwierzyć w to, co zobaczyła.
Ta jedna niepozorna wiadomość stała się początkiem bardzo dziwnej znajomości.


Tak jak zapowiadałam, przybywam. Początki, jak to początki. Nie za ciekawe. Ale gwarantuję wam, że będzie się sporo działo. W sumie nie wiem, co jeszcze mogę tutaj napisać. Z niecierpliwością czekam na wasze komentarze i szczere opinie.

Rozdział 1 zostanie opublikowany 20 maja. Później postaram się publikować rozdziały co tydzień. 

sobota, 23 kwietnia 2016

Witam!

FRIENDS WITH NO REGRETS
Opis: Nigdy nie przypuszczała, że po tym, jak poznała się z nim na imprezie, zostaną przyjaciółmi. W zasadzie, nikt się tego nie spodziewał. Maya jest nieśmiała i ostrożna w kontaktach z ludźmi. Nathan stanowił jej zupełne przeciwieństwo. Pewny siebie, przystojny, nieprzejmujący się innymi. Mimo różnic, połączy ich niezwykła więź. Z pozoru zwykła przyjaźń, do czasu, aż z jego ust nie pada propozycja, aby zostali przyjaciółmi z korzyściami. Dopiero wtedy okaże się, że wcale się tak od siebie nie różnią. 

Od razu zaznaczę, że to nie będzie jakieś bardzo ambitne opowiadanie. Chociaż to w sumie wyjdzie w praniu. Piszę je w sumie dla zabawy, chcę zobaczyć co z tego wyjdzie, bo ta historia będzie się trochę różniła od tych, jakie pisałam wcześniej. Myślę, że będzie dojrzalsza.
Wiem ,ze fabuła wydaje się niezbyt ciekawa, ale gwarantuję wam, że będzie się działo. Taka uwaga ode mnie, która myślę, że jest naprawdę ważna. Maya i Nathan istnieją naprawdę. Duża część wątków z tej historii wydarzyła się naprawdę. Bohaterowie będą wzorowani na ludziach, którzy istnieją. Dlatego też myślę, że przez to historia będzie autentyczna. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Mam nadzieję, że to, co dla was szykuję przypadnie Wam do gustu. Póki co, będzie tutaj ten post, jednak znam już datę publikacji prologu:


 OPOWIADANIE RUSZY 9 MAJA 2016r.

Dajcie znać, czy planujecie zostać ze mną i czytać moje wypociny.
Całusy!